Dziś

Nie wiem kim jestem

Kim będę dla Ciebie

Lecz uśmiech Twój złoty

Rozdziera przede mną powietrze

Me serce wywraca do góry nogami

I wysypuje

Wszelkie drobiazgi jak

Smutki, złości i znoje

Bo czymże są one

Jeśli nie zbędnym ciężarem

Upadek

Skruszony został lód

Wszystkie bramy pogięte

Padł każdy kolejny mur

Jak ogień i wiatr

Co za nic ma

Kamienie ułożone misternie

Do lochów się wdarł

Gdzie bez okien i drzwi

Tkwi

To co zakopałem na dnie

Teraz uwolnione

Obraca twierdzę w puch

Taką siłę miał

Słodki dotyk Twoich ust

Dobranoc

Parę krótkich chwil

Nieznanych jeszcze dni

To wszystko złoży się

W przepiękny długi sen

Przepełniony marzeniami

Oprószony pragnieniami

Więc nie bój się utonąć w Nim

By narodzić się na nowo

Wśród pięknych dni

Kwietniowy sen

Najpierw był uśmiech

Przeszył mnie na wskroś

Przez źrenicę zwężoną

Do duszy i serca się wkradł

Potem ten głos

Dla uszu tak przyjemny

Jak błękitu morza szum

Jednak to wszystko nic

Gdy zobaczyłem oczu blask

Gdzie zatopiono wiele barw

I radości słodkiej smak

Oceanu kolor lazurowy

Bursztynem lekko ubarwiony

I ten najcudowniejszy

Wiosny odcień szmaragdowy

Wszystko składa się na Ciebie

Na Twe serce czyste

Duszę nicią dobra utkaną

Umysł pięknem wyobraźni naznaczony

To Ty,

Co skradasz moje sny

Porcelana

Porcelanowa dusza

Lazurem źrenic skryta

Jedwabiem serca

Na brzegach podszyta

Zaklęta w ust czerwieni

Pięknem namalowana

Na duszy

I ciele

Literą dobra opisana

Krucha

I delikatna

Serce to wezmę w swe dłonie

I na swoim z czułością ułożę

By już nigdy nie zagroził

Najmniejszy nawet złego duch

Wiosna

Powietrza dobre tchnienie

Uchylonym oknem

Wdarło się do sieni

Wiosny dając smak

Gdy drzwi otworzyłaś

Gdy na krótką chwilę

Wszystkich słońc promienie

Od Twych uśmiechniętych

Źrenic odbiły się w zachwycie

Ten lekki podmuch

Co duszę mą poruszył

Ten w którym

Zakochałem się skrycie

Nie umrę

Jedna chwila

Jakieś słowo

Czekałem na Twój znak

Serce?

Chciało trwać

Nadziei mały krok

Czyniło w każdą noc

Nie umiera nic

Za co ktoś chce żyć

A teraz znowu mam

Moc Twoich słów

Oraz szczęścia mego raj

Okręt

 

Gdzieś pośród pustki
Na wzburzeniu fal
Unosi się zielony blask
Szmaragdowe oko Smoka
Co pustego okrętu zdobi dziób
Pozrywane żagle,
Pełne dziur
Skrzypienie desek i morza szum
Słychać tylko po pokładzie
I Smok
Z jednym okiem
A gdzie drugie?
Nie pamięta już
Wpatrując się przez wburzone morze
Uporczywie horyzont rozrywając
By znaleźć bezpieczny port
Gdzie ukryty nowy blask
Gwar załogi co wypełni wnętrza
Lecz czy to nie marzenia
Pomylonym umysłem
Przerobione na fałszywe wspomnienia
Czy istniał?
Czy istnieje jakikolwiek dom?

Czekanie

 

Stoi i czeka
U stóp opadają
Połacie skóry
Od ciała odrywane
Zapomnienia czas
Farby z zamierzchłych lat
Niegdyś dumny
Dziś nadzieją
Smutne w bezruchu oczy
W horyzont wpatrzone
I czeka
Aż kolejnej wiosny wiatr
Przyniesie ze wspomnień
Znany smak